W Andrzejki, jak co roku, spróbowaliśmy trochę dla zabawy, a trochę serio uchylić rąbka zasłony spowijającej przyszłość. Wróżby to stary jak ludzkość sposób na oswojenie niepewnej przyszłości. Wierzono, że są dni, kiedy duchy przodków wracają na ziemię i odsłaniają odrobinę nieznanego. Istnieje, więc wtedy możliwość zapytać je za pośrednictwem wróżb o najbliższą przyszłość. Najpopularniejsze jest lanie wosku, kiedyś także cyny lub ołowiu. 27 listopada zorganizowaliśmy w naszej szkole imprezę andrzejkową. Uczniowie pod opieką wychowawców lali na wodę roztopioną substancję, potem oglądali cień, jaki stężały kształt rzucał na ścianę i wróżyli z niego przyszłość. Dzięki wróżbie z kubkami i ukrytym pod nimi przedmiotom wróżyliśmy drogę życiową lub przyszły zawód. A buty ustawione po kolei wróżyły rychłe zamążpójście lub ożenek tej osobie, której but przekroczył próg.
Wycięte z papieru serca z wypisanymi imionami chłopców i dziewcząt przekłute szpileczką pozwoliło poznać imię przyszłej sympatii. Śmiechu i żartów było wiele. Podczas imprezy andrzejkowej nie tylko nauczyliśmy się tradycji i zwyczajów andrzejkowych, ale wszyscy świetnie bawiliśmy się. Wróżby to dobra zabawa. Nie ma w tym nic złego ani wstydliwego, że pragniemy dowiedzieć się, co nas czeka. Traktujmy jednak przepowiednie z przymrużeniem oka i nie bierzmy sobie ich zbytnio do serca.
Opracowanie: /Janina Skrzypczak/